Ślub Patrycji i Bartka był dla nas baaaaardzo sentymentalny. Dokładnie rok temu to my byliśmy na ich miejscu – i nie chodzi tu tylko o niemal tę samą datę ślubu (w prawdzie dzielił nas rok i cztery tygodnie różnicy), ale przede wszystkim o miejsca, do których powróciliśmy. Ten dzień przeżywaliśmy ze zdwojoną siłą: przyglądając tworzącej się historii pięknej miłości, a także sięgając pamięcią do naszej własnej.
Jeśli mielibyśmy podsumować Ślub Patrycji i Bartka dwoma słowami byłyby to: ukojenie i naturalność. To ogromne szczęście fotografować ludzi od których bije ciepło, radość, swoboda, jeszcze raz – naturalność i najważniejsze… miłość. Widzieliśmy pełno wzruszeń, śmiechu, zabawy ale też sensualności i spokoju ducha, a to wszystko w jednym miejscu, w dodatku w klimacie boho. Coś cudownego!