Uroczystości ślubne Kasi i Mariusza to doskonały przykład, że wyjątkowe wesele można zorganizować w krótkim czasie. I to daleko od domu (Kasia i Mariusz na co dzień mieszkają w Warszawie). Swój wyjątkowy dzień postanowili zorganizować na Mazurach tylko dlatego, że uwielbiają przyrodę, przygodę i wyzwania. Ich najważniejszy dzień w życiu odbył się w wyjątkowym miejscu. W Mazurskim Siedlisku Kruklin nieopodal Giżycka. Swój ślub zorganizowali w plenerze. Nad magicznym stawem, nad którym zatrzymuje się deszcz.
Mazurskie Siedlisko Kruklin
Czyli miejsce magiczne w którym nigdy nie pada deszcz na ślubach plenerowych. Ślub Kasi i Mariusza był moim drugim, które fotografowałem w Kruklinie. Zarówno na tym pierwszym jak i u K&M pogoda nie zapowiadał się zbyt dobrze. Miał padać deszcz. I padał. A wracając do pierwszego reportażu w siedlisku to deszcz wręcz lał. Ślub był zaplanowany na godzine 16:00. 15:30 deszcz nie daje za wygraną. Wszytko z pomostu gdzie obywają się śluby w Kruklinie, zostaje przeniesione na część restauracyjną. 15:45 deszcz przestaje padać. 15:50 wychodzi słońce. Wszystko i wszyscy szybko na pomost. Ślub odbywa się w słońcu. 16:15 ślub dobiega końca. Życzenia, zdjęcie grupowe i goście 16:30 są już na sali weselnej. 16:31 zaczyna się ulewa. Istna magia.
U K&M było podobnie. Deszcz zapowiadał się od tygodnia. I słowa dotrzymał. W ciągu dnia delikatnie kropiło. Ciągła niepewność czy się uda. Kasia przygotowała parasolki dla gości. Byli z Mariuszem na tyle zdeterminowani, że ślub w plenerze odbyłby się nawet w deszczu, oczywiście pod parasolami. I mimo, że kilka kropel spadało podczas przysięgi, deszcz po raz kolejny okazał się łaskawy. Ale oczywiście już godzinę po przysiędze padało na całego. Całe szczęście udało nam się zrobić sesje w plenerze.
Suknia ślubna od Miu Piu Szymon Kowalski
Kasia na swój wyjątkowy dzień przygotowała dwie suknie. Pierwszą na ślub i drugą na wesele. Obie były od Szymona Kowalskiego. Obie wyglądały przepięknie. Pasowały do Kasia idealnie. Zresztą zobaczcie na poniższych zdjęciach. Ostanie zdjęcie w tym wpisie pokazuję jak suknia pięknie wirowała podczas tańca.
Wesele na Mazurach w otoczeniu przyrody
Przygotowania do ślubu postanowiliśmy zorganizować w ogrodzie. W otoczeniu przyrody ubieranie garnituru i sukni (a ta była zjawiskowa, prosto od Miu-Piu Szymon Kowalski) wygląda przepięknie. Podobnie jak błogosławieństwo pary młodej na pomoście. Oprócz zwykłej, urzędowej przysięgi Kasia i Mariusz powiedzieli sobie to co mają w sercach (na wzór ślubu humanistycznego). Tu po raz pierwszy tego dnia trzeba było wyjąć chusteczki i nie ostatni jak się okazało. Pierwszy taniec K&M to You Can Dance i Taniec z Gwiazdami w jednym. A oni to Ci, którzy zajmują pierwsze miejsca na podium. Tańczyli do utworu Lady Gaga, Bradley Cooper – Shallow. I nie da się ukryć, że ten utwór będzie już zawsze kojarzył mi się z ich pierwszym tańcem. Emocje, gesty nie do powtórzenia. Kasia także ułożyła dla Mariusza piosenkę, którą sama zaśpiewała przy akompaniamencie gitary. Później były jeszcze wspomnienia przygotowane przez tatę Kasi w formie prezentacji. A między tymi wzruszeniami parkiet do czerwoności rozgrzewali Twoi Wodzireje z Olsztyna.